"- Musimy się kiedyś spotkać, porozmawiać - mówi po dłuższej chwili, gdy ja sp..."
"- Musimy się kiedyś spotkać, porozmawiać - mówi po dłuższej chwili, gdy ja sprawdzam telefon.
- Właśnie się spotkaliśmy i rozmawiamy - mówię.
- Słuchaj, to jak wyszło... - Pochyla głowę, aby nie patrzeć mi w oczy.
- Jak wyszło, tak wyszło - mówię. - Teraz to nie ma żadnego znaczenia.
- Dla mnie ma - mówi.
- Dla mnie nie - kłamię.
Kłamię, bo nadepnęła mi na twarz, bo złamała mi nos. Kłamię, bo coś we
mnie było, coś, o czym nie wiedziałem, a ona mi to zabrała. (...) Może
za często do niej dzwoniłem. Może powiedziałem jej za wiele o sobie.
Może popełniłem ten błąd, koszmarny błąd, przytulania się do niej w
środku nocy i słuchania jak oddycha. Może pozwoliłem sobie za bardzo
przy niej odpoczywać. Może po raz pierwszy w życiu od czegokolwiek się
uzależniłem. (...)
- Spotkajmy się jakoś tak, żeby nie być, wiesz, przestraszonymi, zaskoczonymi - mówi po chwili, podnosząc wzrok.
- Może. Kiedyś. - mówię, wsadzając sobie w końcu do ust trochę sałatki i dodając z pełnymi ustami: - Po prostu zadzwoń.
- Na który telefon? - próbuje żartować.
- Wiesz, na który - odpowiadam.
(...)
Parę dni później w końcu skasowałem jej numer.
Ludzie sypiają ze sobą, nic ekscytującego. Zdjąć przed kimś ubrania i
położyć się na kimś, pod kimś lub obok kogoś to żaden wyczyn, żadna
przygoda. Przygoda następuje później, jeśli zdejmiesz przed kimś skórę i
mięśnie i ktoś zobaczy twój słaby punkt, żarzącą się w środku małą
lampkę, latareczkę na wysokości splotu słonecznego, kryptonit, weźmie go
w palce ostrożnie jak perłę i zrobi z nim coś głupiego, włoży do ust,
połknie, podrzuci, zgubi. Potem, znacznie później, zostaniesz sam z
dziurą jak po kuli, i możesz wlać w tę dziurę mnóstwo cudzych ciał,
substancji i głosów, ale nie wypełnisz, nie zamkniesz, nie zabetonujesz,
nie ma chuja.
Każdy ma tę małą lampkę, ten kryptonit. Ja też. Nigdy nie powinienem go nikomu pokazywać."
–Jakub Żulczyk